Czy myśleliście kiedyś o tym, żeby wybrać się do Afryki? Zobaczyć słonie czy żyrafy w naturalnych warunkach bytowania, przemierzać jeepem sawannę, wybrać się z aparatem fotograficznym na safari? To byłaby przygoda życia. Mam znajomych, którzy byli w Kenii i wrócili oczarowani tym krajem. Wspominali jednak, że miejsca przygotowane dla turystów to bajka a prawdziwe życie na Czarnym Lądzie wygląda zupełnie inaczej. Przekonali się o tym, wynajmując motocykle i jadąc do oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od Mombasy wioski, w której jest szkoła. Moja koleżanka jest nauczycielką dlatego, bardzo jej zależało, aby zobaczyć na własne oczy jak wygląda edukacja w tak odległym zakątku świata. I co tam zastała? Szkoła to pomieszczenia murowane z otworami zamiast okien i drzwi, przykryte eternitem. Klasy 50- osobowe, w nich ławki zbite z desek, siedziska zrobione z worków po nawozach, wypełnionych sianem. Czasami dzieci siedziały bezpośrednio na podłodze. Brakowało przyborów szkolnych. Warunki co najmniej skromne, ale i tak na twarzach uczniów malował się uśmiech. Nie wiem, czy wiecie, że nauka w szkole w Afryce to przywilej dostępny dla nielicznych. Częściej korzystają z niego chłopcy, ponieważ dziewczynki od najmłodszych lat obarczane są obowiązkami domowymi, opieką nad młodszym rodzeństwem. Wiele czasu dzieciom zajmuje wyprawa po wodę, często chodzą po nią w odległe miejsca. Gdyby nawet afrykańskim dzieciom wystarczyło czasu w ciągu dnia na naukę to wielu rodziców nie stać, jest na opłacenie czesnego.
W poprzednim artykule na naszym blogu przypomnieliśmy Konwencje Praw Dziecka oraz to, co ona gwarantuje, z założenia wszystkim dzieciom na całym świecie. Jednak okazuje się, że to, czego europejskie dzieci nie doceniają np. woda w kranie, pełna lodówka, opieka zdrowotna, powszechny dostęp do informacji i edukacji oraz wiele innych dobrodziejstw są nieosiągalne dla małych mieszkańców Nigerii, Czadu, Sudanu Południowego, Etiopii, Kenii. W tych krajach panuje bieda, a nawet głód, pogłębiany przez częste susze. W jeszcze trudniejszej sytuacji są dzieci w Libii i Somalii, bo zmuszane są do udziału w konfliktach zbrojnych bądź, wbrew swojej woli wcielane do ugrupowań walczących. Dlatego tak ważna jest działalność organizacji takich, jak UNICEF*, który w 2004 r. rozpoczął kampanię Szkoły dla Afryki. Z tej inicjatywy budowane są nowe szkoły, remontowane stare, dostarczane są materiały edukacyjne dla uczniów i nauczycieli. Trudno sobie wyobrazić, ale aż 50% mieszkańców Afryki to analfabeci, w Europie ten problem dotyka tylko 3% społeczeństwa. Dlatego zapewnienie dostępu do nauki afrykańskim dzieciom jest najlepszą inwestycją w ich przyszłość. Warto więc wspierać działania organizacji humanitarnych i przyłączać się do zakupu żywności, lekarstw, budowy szkół, ujęć wody zdatnej do picia.
Oprócz wsparcia finansowego dla ludzi znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej ważne jest również wsparcie duchowe. Dodanie otuchy i wiary w lepsze jutro. Takie wyzwanie podjął polski muzyk młodego pokolenia – Radzimir Dębski, znany jako Jimek. Pojechał on do Afryki z muzyczną misją. Swój projekt: Symfoniczna Historia Hip – hopu zrealizował w Polsce z profesjonalnymi muzykami. W Nairobii uczynił to z dziećmi, które stworzyły orkiestrę Ghetto classics. Na wyprawę do Afryki namówił Jimka przyjaciel pracujący dla Unicefu. Zachęcam Was do obejrzenia reportażu z tego wydarzenia.
Kochani pamiętajcie, że dobro to jedyna rzecz, która się pomnaża, gdy się ją dzieli.
Gorąco Was pozdrawiam
Pani Kasia
*UNICEF to organizacja humanitarna i rozwojowa działająca na rzecz dzieci. Za Wikipedią: Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci, został utworzony przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych 11 grudnia 1946, by zapewnić żywność i opiekę.