„A osobę niepełnosprawną trzeba przede wszystkim dostrzec, zbliżyć się do niej i wtedy dopiero można zobaczyć w niej zwyczajnego człowieka, który tak samo jak my, ma uczucia, talenty, ambicje, różne potrzeby i bardzo chce żeby go normalnie traktować”
Anna Dymna
Moi Drodzy. Jak, co roku 3 grudnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych. Jest to święto ustanowione przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 1992 roku na zakończenie Dekady Osób Niepełnosprawnych. Celem obchodów jest nie tylko ukazanie społeczeństwu problemów, z jakimi, na co dzień borykają się osoby niepełnosprawne, ale także poszerzenie świadomości publicznej o korzyściach płynących z integracji osób niepełnosprawnych w każdym aspekcie życia.
Prawie każdy z nas miał styczność z osobami niepełnosprawnymi. Jeśli nie bezpośrednio to poprzez przypadkowe spotkanie gdzieś na ulicy, w szkole, czy w miejscu pracy. Nasze reakcje wobec osób niepełnosprawnych są różne. Jedni im współczują. Niestety drudzy nie zdając sobie sprawy z ich choroby, po prostu śmieją się z nich. W dzisiejszym świecie powinniśmy mieć świadomość tego, że osoby o innym zachowaniu czy wyglądzie mają takie same prawa jak zdrowi, pełnosprawni członkowie społeczeństwa. Mają prawo uczestniczyć w życiu społecznym, korzystać ze szkolnictwa, rozwijać swoje zainteresowania, a przede wszystkim mają prawo do szczęścia. Większość osób niepełnosprawnych nie oczekuje naszego współczucia i litości. Nie chcą, abyśmy ich traktowali tylko przez pryzmat ich dysfunkcji. Osoby niepełnosprawne potrzebują naszej tolerancji i zrozumienia, a także naszej bliskości, poczucia, że jesteśmy przy nich i akceptujemy ich takimi, jakimi są. Podzielę się z Wami moimi wrażeniami i spostrzeżeniami wynikającymi z pracy z osobami niepełnosprawnymi. Kilka lat temu byłem wolontariuszem w Internacie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Janusza Korczaka w Wągrowcu (nasi sąsiedzi). Pracowałem tam mniej więcej dwa razy w tygodniu. Co robiłem? Grałem z młodzieżą w różne gry planszowe, jak i sportowe. Pomagałem w zadaniach domowych, angażowałem się w organizację imprez. Byłem opiekunem na wycieczkach. Co było najistotniejsze w mojej pracy z tymi dziećmi? Otóż to, że kiedy przychodziłem do placówki, to podopieczni witali się ze mną, krzycząc nawet z drugiego końca korytarza: „dzień dobry”. Niektórzy nawet przytulali się na powitanie. Co ważne za każdym razem można było zaobserwować uśmiech na ich twarzach, radość z najmniejszej rzeczy. Okazywanie szacunku i wdzięczności. I to nie było udawane, tylko autentyczne. To jest to, czego powinniśmy uczyć się od takich osób. Czerpać radość z każdej chwili naszego życia, a także tej pozytywnej energii.